Monday, June 25, 2012

Lepiej wiedzieć czy nie?

"Programista komputerowy to wymarzona kariera dla introwertyka. Programiści spędzają długie godziny udoskonalając kody. Muszą mieć analityczne umysły, by przygotować jak najbardziej wydajny algorytm" - napisał Craig H na Article Rich.

[Część I]

Sześćdziesiąt cztery lata temu George Orwell napisał swój słynny horror polityczny Rok 1984. Ciemny scenariusz Wielkiego Brata nie spełnił się, być może powinien nosić tytuł Rok 2084. Ale o tym nieco później. Trzynaście lat temu na ekrany wszedł film Matrix, opowiada o bliżej nieokreślonej przyszłości, w której większość ludzi żyje w upozorowanym przez sztuczną inteligencję świecie. Jedno i drugie to fikcja, utopia, czyli bajka. Pytanie, z którym zmagali się główni bohaterowie Orwella i braci Wachowskich było czy warto wiedzieć, czy warto poznać prawdę. Ostatecznie zaryzykowali komfort życia, jaki daje ignorancja i samo życie by dowiedzieć się jak jest naprawdę. I tu podobieństwa się kończą. Hollywood postawił na happy end – bohater przeżywa, prawda zwycięża. Orwell na logiczną arytmetykę – co może jednostka wobec całego systemu – główny bohater przeżywa, ale złamany wewnętrznie i podporządkowany Partii.

Na szczęście my w 2012 roku nie musimy podejmować tak dramatycznych decyzji. Dostęp do informacji jest niemalże powszechny, Internet zmienił świat w globalną wioskę, sami decydujemy jak żyć i w co wierzyć. Tyle, że nie do końca jestem przekonana, że tak faktycznie jest. Podam przykład.

Od niedawna używam Kindla – przenośnego urządzenia do czytania elektronicznych publikacji i e-gazet. Zachwycam się ilością pochłoniętych już książek, mnogością wyboru i łatwym dostępem. Dzięki bezprzewodowej sieci, gdziekolwiek jestem mogę ściągnąć nowy tytuł. I tak właśnie wczoraj ściągnęłam książkę, gdzie czytam, że tak naprawdę trzymam w ręku małego szpiega. Szok. Na chwilę go wyłączyłam, ale po minucie znowu odpalam. Czytam dalej. Mój osobisty szpieg, któremu już nawet dałam imię, donosi firmie Amazon co czytam, jak często, które fragmenty zaznaczam, ile czasu spędzam na jakiej książce. Każde przysłowiowe kliknięcie przerabiane jest na tysiące mikro informacji wpadających w kategorie dane osobowe, które następnie przerabiane są na spersonalizowany algorytm. Dzięki temu algorytmowi Amazon podsuwa mi pozycje, które mogą mnie potencjalnie zainteresować. Intuicyjna księgarnia. Wystarczy, że wbiję w wyszukiwarkę brokuły i następnym razem, na głównej stronie zobaczę książkę o pielęgnacji ogrodu i najlepszych zupach świata.

Ktoś mógłby powiedzieć super, któż nie chciałby mieć garnituru szytego na miarę? Toż to luksus, a tutaj Internet, zupełnie za darmo, oferuje mi taką usługę. Inny powie banały, wiem to nie od dziś. Ale czy zdajemy sobie sprawę jak daleko sprawy zaszły?

Mam wrażenie, że zarówno Orwell, jak i bracia Wachowscy w pewny sensie opisali istotę A.D. 2012. Pomijając dramatyczne wątki walki o życie, personalizacja Internetu powoduje, że widzimy spreparowany świat, jego niewielką cząstkę. Działamy pod dyktat algorytmów, które sami żywimy własnymi kliknięciami. Standardy, którymi rządzi się Internet przekładają się też na telewizję - zastanawiające jaką karierę robią obecnie historię o dziecięcych tragediach. Grunt to wiedzieć, z czym mamy do czynienie, grunt to mieć dostęp do algorytmów.

Wątek dokończę w kolejnym wpisie.

No comments:

Post a Comment