Saturday, December 1, 2012

Wielkie nadzieje

Książka Charlesa Dickensa Wielkie nadzieje, była zdecydowanie jedną z moich ulubionych lektur dzieciństwa. Przygody były inspirujące, opisy pobudzały wyobraźnie, ale przede wszystkim, mimo że w sumie smutna powieść, dała mi nadzieję, że sumienie i lojalność mają znaczenie.

Dopiero teraz, na własnej skórze, zdałam sobie sprawę jak cudze oczekiwania wobec nas mogą być destrukcyjne. Jak łatwo jest wpaść w pułapkę i uwierzyć, że spełniając cudze oczekiwania można ich uszczęśliwić i jak przez to uszczęśliwić samych siebie. Nic bardziej mylnego.

Nie mogę podać własnego przykładu, bo nie chcę urazić nikogo z bliskich. Dlatego posłużę się historią z książki Dickensa – młody wieśniak Pip, za sprawą tajemniczego sponsora, zostaje nagle wyrwany z naturalnego środowiska i przygotowany do roli gentelmana. Przechodzi przez ciężki proces naginania charakteru zmotywowany tylko jednym – perspektywą, że pewnego dnia nieczuła i Estella z wyższych klas odwzajemni jego miłość.

Oczywiście nigdy jej nie odwzajemnia. Dlaczego? Penie dlatego, że uszczęśliwianie innych nie może być jedną motywacją, trzeba też czuć, że nam to sprawia przyjemność. A tak właściwie, najpierw musi to nam dawać radość i dopiero potem może dać radość albo przyciągać innych. Muszę jeszcze dodać, że Pip większość powieści czuje się dogłębnie nieszczęśliwy.

Schody zaczynają się, gdy sobie uświadamiamy, że to co robimy nie daje nam satysfakcji, ale jest tyle zawiłości i zewnętrznych oczekiwań, że ciężko jest się z tego uwolnić. Najpierw myślisz – skoro wszyscy wokół tak żyją, to tak powinno być. Trwanie w pracy czy w związku, tylko dlatego że większość ludzi tak robi nie jest odpowiednim powodem. Jak już się podejmie decyzję pójść pod prąd nieuchronnie towarzyszy temu poczucie przerażenia. Jednak jednocześnie podnosi na duchu i uwalnia, daje energię by być wiernym sobie. To nie oznacza, że jest się samolubnym, tylko konsekwentnym. A konsekwencja jest czymś bardzo atrakcyjnym dla świata zewnętrznego.

Książa Wielkie Nadzieje doczekała się kolejnej – dziewiątej – adaptacji filmowej. Właśnie wczoraj weszła na ekrany w Wielkiej Brytanii. Czytałam, że gwiazdorska obsada i bajeczne kostiumy. Nie mogę się doczekać, żeby obejrzeć.

4 comments:

  1. Tak,spełnianie oczekiwań to choroba wieku dziecięcego,skrzywienie mentalne i zaburzenie wynikajace z marnej samooceny etc. myslę,że sformułowanie '' konsekwencja jest czymś bardzo atrakcyjnym dla świata zewnętrznego''jest właśnie takim troche nieświadomym ukłonem w stronę spełniania oczekiwań wynikających z grzązkiego gruntu w samym tworze społecznym,społeczństwie.I w tym wypadku słowo ''społeczeństwo'' przybiera makabryczny wydżwięk-który leży u podstaw leków takiej właśnie jednostki ''czytającej''jak się wpasować-spełnić oczekiwanie.
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
  2. Masz racje piszac, ze spelnianie cudzych oczekiwan, uszczesliwianie innych moze wynikac z niskiej samooceny. Piszac o atrakcyjnosci bycia konsekwentym chcialam pokazac, ze nie trzeba na sile starac sie przypodobac, stroic w nie swoje piorka i w konsekwencji byc wlasnie przez to nieszczesliwym. Wystarczy nie udawac, juz samo to jest atrakcyjne. Wiec ergo, mozna zdobyc akceptacje bez naginania wlasnych wartosci. W sumie wlasnie osoby z poczuciem wlasnej wartosci, w zdrowy sposob pewne siebie sa ciekawe dla innych.

    ReplyDelete
  3. Czyli system nagradzania siebie,który dosadnie ujawnia się podczas bycia sobą w każdej sytuacji-i w tym wypadku owe społeczeństwo może tylko skorzystać,czerpiąc z bogactwa jednostki,która z satysfakcją(nagradzanie)pokazuje społeczne skrzywienie czyli parcie tego tworu w celu ujarzmienia-podporządkowania się i wchłonięcia własnego ''ja''.To inność,to ułomność wielkich odkrywców,marzycieli,poetów,podróżników ,filozofów...

    ReplyDelete
  4. Św.Tomasz z Akwinu: cena słuszna, cena sprawiedliwa, Prorok Puszkina i klaśnięcie jednej ręki Hakuina. I spoko.

    ReplyDelete