
Tak się złożyło, że w sali byli prawie sami introwertycy. Podobnie jak ja wychodzili z założenia, że prędzej czy później ktoś musi zauważyć, że przy zamkniętych oknach będzie nam wygodniej. Zlitowała się prowadząca szkolenie trenerka.
Przywołuję tę sytuację, bo doskonale oddaje sposób myślenia i działania – w tej kolejności – introwertyka. Nikt z nas się nie odezwał, bo przez cały czas analizował, jak wobec propozycji zamknięcia okna zareagują pozostali, jak będą się czuć, nie jako kolektyw czy większość, tylko każdy z osobna. Ha. Tacy jesteśmy. Tyle że w międzyczasie połowa prawie się ugotowała a druga połowa prawie zasnęła.
Stąd tytuł bloga Do something. To mobilizacja dla mnie, żeby zacząć pisać o sprawach dla mnie istotnych i mam nadzieję dla innych ciekawych. Mobilizacja, by brać sprawy w swoje ręce i pokazać innym introwertykom, że jest to możliwe bez burzenia naszej strefy prywatności. I ostatecznie – pokazanie ekstrawertykom, jak wiele mogą się od nas nauczyć … jeśli tylko pozwolą nam dojść do słowa.
Introwerstycy na szkoleniu z asertywności :)) Ładna zbitka. Czekam na więcej inicjatyw, niekoniecznie introwertyków.
ReplyDeleteDziękuję za słowa zachęty. Jutro kolejny post.
Delete