Friday, August 31, 2012

Bezcenny monolog

Siedem lat temu, w przypływie zwątpienia życiowego, poszłam do wróżki po olśnienie. Wcześniej zacierając wszelkie ślady stanu cywilnego, statusu społecznego i takie tam. Pani, w mieszkaniu na Bródnie, wyglądającym jak jaskinia zawodowej wróżki, obejrzała mnie dokładnie i początkowo lekko się uśmiechała. Zwlekała z rozłożeniem kart, aż w końcu powiedziała, że widzi w moich oczach, że mam starą duszę. Mówi: ale po co ty tu właściwie przyszłaś, przecież to co Ci powiem to ty już wiesz. Traktowała mnie trochę jak konkurencję na przeszpiegach.

To co wywróżyła faktycznie się zgadzało, nic mnie też nie zaskoczyło, ale dopiero dzisiaj rozumiem jej słowa. Ostatnio zadawałam sobie dużo pytań, rodziło się dużo wątpliwości i właśnie przed chwilą ogarnął mnie całkowity spokój. W jednej sekundzie wszystko się poukładało, wpadło na swoje miejsce a wątpliwości się rozwiały. Jak w tej zabawce co to kuleczki muszą powpadać do wydrążonych otworów.

Właściwie chcę napisać o tym, że nie warto się biczować w myślach, tylko się posłuchać, życie przynosi różne niespodzianki, a potem i tak wszystko się układa. Można przegadać całe noce z przyjaciółmi, bezcenne swoją drogą, ale najważniejsza rozmowa to ta ze sobą.

Życzę wszystkim aby się otworzyli na siebie, bo potem z lekkim sercem można się otworzyć na innych.

Priceless monolog

Seven years ago, in a state of desperate doubt, I went to see a fortune teller. Beforehand I got rid of all traces of marital or social status and so on. The lady's suburban apartment looked like a professional fortune teller’s cave, at first she watched me closely and smiled slightly. Delaying the card foretelling she said that she sees in my eyes that I have an old soul. She said: but why did you actually come, all that I will tell you, you already know. She practically treated me like competition that came to spy on her.

What she told me was true, nothing surprised me though, but only today I understood her words. Recently I asked myself a lot of questions, a lot of doubt started rising and suddenly, just now, I found peace of mind. In one second everything fell into place and all doubts disappeared. Just like in that little game where all the balls have to fall in the right hole.

Actually what I want to write is that its not worth torturing yourself in your mind, just listen to yourself, life brings many surprises, and then, everything arranges itself. You can spend all night talking with friends, priceless by the way, but the most important talk is the one with yourself.

I wish you all to be open with yourself, because then with a light heart you can open up to others.

Thursday, August 30, 2012

Poluzuj krawat

To będzie o dumie, a właściwie o fałszywym poczuciu dumy.

Posłuchaj The Beatles, Hey Jude - a szczególnie tego tekstu:

“Any time you feel the pain, refrain, don't carry the world upon you shoulders. For well you know that it's a fool, who plays it cool, by making his world a little colder”.

“Jak tylko czujesz ból, powstrzymaj się, nie noś świata na własnych barkach. Bo dobrze wiesz, ze głupcem jest ten, kto udaje wyluzowanego, powodując, że jego świat jest nieco chłodniejszy”

Nikt nie chce się przyznać, że unosi się dumą, do błędu. Pisałam o fałszywym poczuciu dumy, bo tak naprawdę pod płaszczykiem ukrywa ono inne uczucia. Najczęściej gniew. Jak kogoś nie lubię to pragnę odsunąć tę osobę od siebie. To rodzi gniew i nienawiść. Moja ignorancja powoduje, że czuję się lepsza od tej osoby, że mam rację i tu wkracza duma. Ostatnio to zrozumiałam i wyciągnęłam pokornie rękę do osób, które z jakiś względów wcześniej postanowiłam odsunąć. Przeprosiłam za swoją złość i czuję się z tym lepiej. Zwłaszcza, że szczerze tego pragnęłam.

Chciałabym, żeby nie było dumy. Niektórzy, byli bardzo zdziwieni, że przepraszam 'wroga', że się poddaję i wykazuję się słabością. Moje doświadczenie jest odwrotne, czuję dzięki temu siłę. I chciałabym, żeby nie było dumy, bo ona tylko rani, żeby ludzie się nie ignorowali i żeby przywiązując się do kogoś lub czegoś nie byli chciwi, czasem trzeba dać wolność i poczuć radość drugiej strony.

Loosen your tie

This is about pride, actually a false sense of pride.

Listen to The Beatles, Hey Jude - especially to this text:

“Any time you feel the pain, refrain, don't carry the world upon you shoulders. For well you know that it's a fool, who plays it cool, by making his world a little colder”.

Nobody wants to admit to making a mistake, to being proud. I wrote about the false sense of pride, because in reality it is a disguise of other feelings. Mostly anger. When you don't like someone you want to distance yourself from them. This gives rise to anger and hatred. The ignorance makes us feel we are better then the other person, makes us feel that we are right, they are wrong. Here pride kicks in. Not long ago I understood this and humbly held out my hand to those that for some reason I decided to push aside. I apologized for my anger and I feel better. Especially that I sincerely wanted to do that.

I wish there was no pride. Some side observers were very surprised that I'm saying sorry to the 'enemy', that I am giving up and showing weakness. My experience is the opposite, I feel liberated and strength. I wish there was no pride, it only causes pain. I wish people didn't ignore each other and I wish that the feeling of attachment to someone or something was free of greed. Sometimes giving freedom means feeling the other side's happiness.